czwartek, 2 maja 2013

Po rocznicy powstania w Getcie, w przeddzień 3 maja.

Zginęło tylu ludzi, tragicznie i bohatersko. Powstało z bronią w ręku by godnie umrzeć, bo prawo do życia odebrali im, bo tak mówiła doktryna, przekonania, (pseudo)nauka i (pseudo)autorytet innych ludzi. Wcześniej ginęli bez oporu, jakby nie wierząc, nie dopuszczając do siebie myśli, że holocaust jest możliwy, że mogą ich zamordować kulturalni, wykształceni, dobrzy ojcowie swoich dzieci...

Dziś nad grobami ofiar... kłótnia. Wyborcza vs. Do Rzeczy.  Na łamach prasy, w bieżącej polityce, o to, czy bardziej waleczy był ŻOB, czy też "żydowscy żołnierze wyklęci"  Żydowski Związek Wojskowy. Lewica ws. prawica. Czy ludność polska współczuła czy też była obojętna jak w wierszu "Campo di Fiori". Czy AK pomagało czynnie z bronią w ręku, czy było obojętne, czy wręcz antysemickie. I wszędzie obrzydliwe komentarze pod artykułami gdzie pełno "argumentów" ad personam: "faszyści" vs. "stalinowcy". A profesorowie i politycy ci grzeczniejsi debatują, czy można upamiętniać pomnikiem obok siebie ofiary i tych, którzy pomagali.... Czy gdy my przypniemy żółte żonkile i wy przypniecie białoczerwone w rocznicę Powstania Warszawskiego?

My i wy?

Proponuję, by zrobić coś innego, dla naszych dzieci. Chciałbym, by pomnikiem dla ofiar nie rodził nowej traumy. By ofiarom pozwolono odejść do Boga. Nie... nie by zapomnieć.

Mam czelność tak mówić. Jestem przekonany, że takiego upamiętnienia chciałyby ofiary. Nie polityki historycznej. Nie kłótni nad grobami. Nie nasze i wasze. 

By było to  miejsce żywe, praktyczne, gdzie mogłyby odbywać się np. zajęcia z psychologii społecznej dla młodzieży i dzieci. Co to jest stereotyp. Jak poznawać ludzi, jak kulturalnie rozmawiać, jak być ciekawym innych ludzi. Może coś a la Centrum Nauki Kopernik dla duszy...

Co to konformizm... co to generator Milgrama, Stanford Experiment, eksperyment Ascha, skąd się bieże obojętność, brak empatii... Jak dyskutować pięknie, jak się różnić bez przemocy? A może można byłoby zbadać siebie, na ile jestem nietolerancyjny na drugiego człowieka... i wyjść po odwiedzeniu wystawy innym człowiekiem. Może to i pomysł pomylony, może i nie na miejscu, ale napisałem o tym do muzeum. 


Pamiętam moją wizytę w Majdanku: koła izraelskiej młodziezy siedzących na trawie i moją rozmowę z przewodniczką, w księgarni pełnej książek dawno już wydanych, jeszcze z PRL owskimi cenami.... "Oni z nami nie rozmawiają, nie chcą naszych przewodników, nie ufają nam. Nie wiem dlaczego." ...

Mam takie poczucie, a czytam właśnie pamiętniki Churchilla sprzed II Wojny Światowej, że historia się powtarza. I że ani edukacja ani mentalność ludzi nie chronią nas przed krwawą.powtórką z historii. Tak długo jak nie zaszczepimy naszych dzieci szczepionką wiedzy, stworzoną już przez psychologów społecznych: Arosnona, Festingera, Ascha, Milgrama et.al.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz