poniedziałek, 19 listopada 2012

Poniedziałek - przedszkolak mówi, że na końcu nie ma spółgłoski!!!

Poniedziałek.... poniedziałe... poniedziałe... poniedziałek... kurcze nie wiem. 
Jak i co mówię, gdy mówię wyraźnie ale swobodnie.  Nie myśląc o tym co jest na końcu poniedziałku.

Ocena cząstkowa przedszkolaka w ostatnim roku przedszkola, rozróżnianie głosek: 2 z minusem (tzn. jest prawie dobrze) "dziecko rozróżnia sylaby, nie zauważa zaś zakończeń wyrazów, nie rozróznia ich..."  Czyżby?

A może nie ma k? Np. jest to spółgłoska "wybuchowa nieuwolniona" (ang. unreleased plosive).
Jest jakaś "jakość" w zakończeniu samogłoski, "artykulatory" układają się do wypowiedzenia spółgłoski, do eksplozji... ale ona nie następuje. A my chcemy ją tam usłyszeć i twierdzimy, że jest. Szukam w internecie, google ocenia najwyżej artykuły badające głoski egzotycznych języków (np. spółgłoski ang "unreleased" oraz "implosive") , z rzadka pojawia się jakiś artykuł udowadniający, że jest to zjawisko uniwersalne...


Gdy (kiedyś, dawno temu) studiowałem filologię angielską, zwracano nam uwagę "badajcie oddzielnie to co ludzie mówią ,że mówią (wywiad, badania jakościowe) od tego co naprawdę mówią (np. widmo obrazujące wypowiadane głoski)" . Dziecko ma pięć lat, więc jeszcze nie pisze ani nie czyta, więc, być może, jest jeszcze bezstronnym badaczem, więc mówi to co słyszy. Gdy już będzie miało 7 lat i więcej, będzie mówić to, co wydaje mu się, że słyszy, bo jest napisane. A gdy już będzie dorosłe, będzie twierdzić zdecydowanie, że w danym otoczeniu jest głoska, której w rzeczywistości nie ma. I będzie utwierdzać się w tym stwierdzeniu, ponieważ wszyscy ją słuchający będą twierdzić, "tak, tam jest głoska"!  Ciekawy temat, dla psychologów społecznych. Przykłady? Muszę się zastanowić, czy jestem w stanie wskazać, bo jestem już dorosły i nie potrafię rozróżniać tego co naprawdę słyszę od tego co chcę usłyszeć. Ani nikt w moim otoczeniu, no chyba że jest przedszkolakiem. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz