piątek, 2 grudnia 2011

Innocent Man, Snitch, głos przeciw karze śmierci.

Polecam non-fiction Grishama "The Innocent Man"

http://en.wikipedia.org/wiki/The_Innocent_Man:_Murder_and_Injustice_in_a_Small_Town

Sam uważałem się za zwolennika karania za morderstwa śmiercią, szczególnie morderstwa ze szczególnym okrucieństwem, bez możliwości poprawy, gdy oczekuje tego rodzina ofiary. Po przeczytaniu tej lektury zmieniłem zdanie. Inaczej zaczynam rozumieć stwierdzenie, że tylko Bóg powinien odbierać życie, nie wolno tego robić człowiekowi, istocie niedoskonałej w swoich osądach... Mam po prostu ograniczone zaufanie do ludzkich instytucji, nie za to, że się mylą, ale za to, że potrafią w błędzie tkwić z premedytacją dla zaspokojenia własnych egoizmów.[*]


W książce Grishama opisane są przypadki ludzi niszczonych przez demokratyczny system, fałszywie oskarżonych w majestacie prawa, przez sędziów, biegłych, ławy przysięgłych, ratowanych nieomal w ostatniej chwili (a ilu pewnie nie uratowano). Dla mnie nie jest to tylko głos przeciw karze śmierci. Jest to też głos domagający się przyjrzenia chorobom organizacyjnym począwszy od małej firmy a skończywszy na aparacie sprawiedliwości. Nie ma chaosu w rzeczywistości opisywanej przez Grishama, jest za to demokratycznie stworzony niesprawiedliwy system, działający z żelazną konsekwencją i pożerający niewinnych w imię własnej ścieżki kariery, zachowania twarzy, konformizmu dla dobrego samopoczucia w grupie i nieumiejętności obiektywnego spojrzenia.

Ot, jeden sędzia nie lubi jakiejś procedury, inny liczy na wybór na gubernatora. Jeszcze inny, biegły, przekonuje społeczeństwo do swojej metody (tak naprawdę nierzetelnej) i jego korporacja go poprze... Policjanici, biegli sądowi, ławnicy, cieszący się zaufaniem społecznym, nie przyznają się do błędu, będą w niego brnąć i wierzyć weń, przekonywać innych... System liczy na uległość swoich ofiar. Jeżeli się poddadzą, uwierzą w swoją winę (wmówi się im, dadzą się przekonać), giną zamordowani przez system... Może to jest jakiś chaos... Ale po jakimś czasie ten chaos się stabilizuje i regularnie i systematycznie zabija niewinnych
Znam argumenty za i przeciw wynikające z nature vs. nurture, free will (katolicy) vs predestination (protestanci). Słyszałem też o takich kierunkach, które wręcz zakładały zabijanie dla dobra społecznego, ale dotychczas sądziłem że wiążą się one z utopijnymi ruchami ideologicznymi.... a nie z demokracją.

A co jeśli skazany "przyznaje się" do winy? Trauma wiąże się często z poczuciem winy i potrzebą świętego spokoju zupełnie niewinnych ludzi. Trauma i oskarżenie może spowodować samooskarżenie się i zeznanie, opis zdarzenia niewiarygodny ale inkryminujący, zadowalający dla organów ścigania, rodziny ofiary, sędziego, który podbije sobie statystykę przed wyborami gubernatorskimi.

Ron, główny bohater powieści Grishama, gdyby miał wybór, chyba chciałby szybko wisieć, ma też chwile słabsze, kiedy okalecza się, krzyczy, ze względu na źle dobrane leki antydepresyjne. Jego stan psychiczny, spowodowany nie tylko długotrwałym pobytem w "death row" ale i wcześniejszymi niepowodzeniami, jest tak zły, że nie jest on zdolny do trzeźwej oceny sytuacji, nie wytrzyma na spokojnie sesji w sądzie bez wybuchu gniewu - mającego przecież wpływ na odbiór przez ławę przysięgłych... I jest osobą od początku do końca, z boskiej, czy jak kto woli, obiektywnej, perspektywy, niewinny zarzucanego mu czynu.

Snitch, ciekawy termin określający więźnia współpracującego z władzami, liczącego na skrócenie kary, na przywileje więzienne, który zasłyszał rozmowę, w której jakoby Ron chwali się, że zgwałcił i zamordował... to jedna z metod na "udupienie" Rona. Inna to na "autorytet" biegłych, którzy w obronie swojej korporacji, swoich posad i zarobków, metodę tak naprawdę bardzo zawodną potrafią przedstawić jako bezdyskusyjną, wskazującą akurat tego mordercę.

W książce, dokumencie, non-fiction Grishama ludzie niewinni giną ze względu na (tak to odbieram) naturalne czy wrodzone wady, do jakich dopuszcza demokracja i system organizacyjny aparatu sprawiedliwości.

Co ja się będę rozpisywać... oto sam J.Grisham... "Think twice!!!"


[*]Ostatnio miałem wiele przemyśleń, jeśli chodzi o organizacje tworzone przez ludzi i ich jakość. Byłem też na wykładzie prof. Andrzeja Bliklego dotyczącej ludzkiej wartości i roli w organizacjach. Propaguje on organizacje o strukturze procesowej wskazując na wrodzone wady organizacji sztabowo-liniowych. Z organizacją sztabowo-liniową wiążą się m.in. takie zjawiska jak autonomizacja celów (każda komórka zaczyna mieć swoje własne interesy), osiąganie przez pokonujących ścieżki kariery barier niekompetencji, tworzenie nieformalnych struktur i rywalizacja (bo miejsc wyżej w hierarchii jest coraz mniej z każdym stopniem), brak przepływu informacji (droga służbowa, władza to wiedza - własny notesik z kontaktami - teczuszka, dupochrony, konformizm)...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz